TO NIE JEST TYPOWY BLOG Z PRZEPISAMI, BO SPECJALNIE NIE UMIEM GOTOWAĆ.
TO
NIE JEST TEŻ BLOG Z REGULARNYMI RECENZJAMI KULINARNYMI.
TO
JEST BLOG O TYM, ŻE JEM.

środa, 27 lipca 2011

z cyklu Berlińskie Śniadania

Uwielbiam jeść śniadania na mieście. Czy, jak to mówią gdzie indziej, eat-out.
Kiedy mieszka się na Neukoelln, trudno nawet nazwać wyjście na takie śniadanie poza dom wyjściem "na miasto", bo za każdą przecznicą - czy to na Reuterstrasse czy Friedelstrasse - czy nawet jeśli nie skręcamy, a poczynimy ledwie kilkanaście kroków od domu po prostej ulicy Sonnenallee - zaraz znajdzie się jakaś turecka piekarnia albo alternatywna kawiarnia serwująca śniadania. Często także po upłynięciu pory dnia ogólnie uznawanej za przyzwoitą dla tego typu posiłku...


Na zdjęciu śniadanie z Cafe Mervil na Weserstrasse 208 (przy Reuterplatz), naszej zdecydowanie ulubionej piekarni w okolicy Sonnenallee/Reuterstrasse. Odkąd okolica w ciągu ostatniego roku zrobiła się wyjątkowo hip, śniadania skoczyły niestety z 2,10 eur (!!! - to cena Fahrkarte AB) do 4 euro. Ale kiedy poprosi się miłą  Panią właścicielkę - drobną, krótko ściętą i energiczną niemiecką Turczynkę - to czasem zgadza się podać jeszcze wersję sprzed zmiany menu.  Ich rogaliki francuskie są NAJLEPSZE na świecie. Ostatnio mają też czynne wieczorami/nocą w weekendy, więc można wracając z imprezy uraczyć się choćby niezłymi goezleme.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz