TO NIE JEST TYPOWY BLOG Z PRZEPISAMI, BO SPECJALNIE NIE UMIEM GOTOWAĆ.
TO
NIE JEST TEŻ BLOG Z REGULARNYMI RECENZJAMI KULINARNYMI.
TO
JEST BLOG O TYM, ŻE JEM.

niedziela, 27 stycznia 2013

Russian Vodka Room czyli Back in town




Na talerzu śledź. W kieliszku nalewka chrzanowa. Całość w Russian Vodka Room na 52tej ulicy, bardzo manhatańsko-najntisowym miejscu, pełnym pracowników biurowych po pracy, ale z obowiązkowym Leninem na ścianie. Z panem grającym na pianinie takie szlagiery, że to musi być na żywo i kelnerką, która ze swoim akcentem i nastawieniem mogłaby być spokojnie następną dziewczyną Jamesa Bonda. (Naprawdę się jej bałam. Wszyscy się jej bali.)

Tego wieczora nauczyłam się dwóch rzeczy:

1. "Vodka infusion" - co brzmi mniej więcej jak "napar z wódki" - oznacza po angielsku po prostu nalewkę. Ale, co istotne, nalewkę wytrawną, bez cukru. (Może Ruscy tak mają?)

2. Robienie nalewki z chrzanu to jest bardzo zły pomysł. 

czwartek, 10 stycznia 2013

za mało piwa i za dużo sera, czyli Paryż

Dede la Frite, Paryż, noc. (Rzecz dzieje się po angielsku, bo bohaterka nie zna francuskiego)

- Hi, I would like some French beer.
(Barman wytrzeszcza oczy)
 - French beer? Are you kidding me? Did they not tell you the French do not make beer?
- Fine. Any beer will do.
(nalewa belgijskie)
- And also, some cheese please.
- What kind of cheese?
- Any cheese is fine.
(Barman jeszcze bardziej wytrzeszcza oczy)
- ANY cheese?! Did they not tell you the French make 300 kinds of cheese??? 

[Well, they kind of told me, but I can't help not to give a damn.]