TO NIE JEST TYPOWY BLOG Z PRZEPISAMI, BO SPECJALNIE NIE UMIEM GOTOWAĆ.
TO
NIE JEST TEŻ BLOG Z REGULARNYMI RECENZJAMI KULINARNYMI.
TO
JEST BLOG O TYM, ŻE JEM.

niedziela, 26 czerwca 2011

Tabboulleh / Tabule

Wybierałam się wczoraj na przyjęcie w ogrodzie i zamiast robić kolejną standardową sałatkę z majonezem postanowiłam tym razem zabrać ze sobą ekwipunek w wersji arabskiej: mój ulubiony jak najbardziej hummus i tabule. 


(Prawda jest taka, że hummus zrobiłam sobie już poprzedniego dnia, bo miałam na niego ogromną ochotę - ale ponieważ wyszło go bardzo dużo, do towarzystwa tabule było jak znalazł).

Nie ukrywam, że do zrobienia tabule poniekąd zainspirowała mnie Marta Gessler, której piękne zdjęcia drobniutko pokrojonych składników opublikowano jakiś czas temu w Wysokich Obcasach: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53667,9543952,Tabbouleh.html

Nieco inny przepis na tę samą potrawę podają z kolei Kręgliccy (o dziwo jest tutaj papryka!):

No a ja jadam tabule najczęściej w jakiś barach i knajpkach tureckich w Berlinie (stąd je też w ogóle znam) i ostatecznie zrobiłam tak:

PRZEPIS NA TABULE / TABBOULLEH:
Wychodzi spora miska - porcja na 6-8 osób

zielona pietruszka (3 pęczki)
3 duże pomidory
ogórek
młoda cebulka ze szczypiorkiem (pęczek)
1 cytryna
świeża mięta (pęczek)
kus-kus (w oryginale bulgur, ale w Polsce trudno go dostać; 
nie za dużo - to nie ma być podstawowy składnik a jeden z dodatków do pietruszki)
sól i pieprz
oliwa z oliwek

Wyszystko trzeba drobniutko, jak najdrobniej pokroić. Ma się idealnie ze sobą łączyć, w formie niemal pasty - no i nikt nie chce musieć żuć tej pietruszki. Podobno w Libanie przydatność kobiety na żonę ocenia sie według tego czy potrafi pokroić pietruszkę na tabule tak drobno, by miała konsystencję pyłu. Mi się to raczej nie udało - a i tak było mocno pracochłonne.


Na szczęście nie jesteśmy w Libanie (choć pod względami kuchenno-smakowymi, to czasem był wolała). W Poznaniu moje tabule nie cieszyło się specjalnym powodzeniem. Fakt, że na ogrodowym stole wiele było innego, pysznego jedzenia w ogromnych ilościach i nic nie zostało do końca zjedzone. Ale myślę sobie, że jednak ta mięta i cytryna w sałatce z pietruszki... - na polskim stole! Polacy chyba nie przywykli jeszcze (bo i nie mieli jak i kiedy) do osobliwych smaków kuchni arabskiej. A wiadomo, że najbardziej lubimy to, co już znamy.

środa, 1 czerwca 2011

Zupa cebulowa z grzanką + sałata z sosem vinegrette



Francuzi to jednak wymyślili.
tak prosto, a jak wspaniale.
brak słów.


PS. Przepis na francuską zupę cebulową z grzanką ( i sałatę z sosem vinegrette)

* pokroić b.drobno cebule (pól kilo - kilo, zależy ile ma być zupy)
* podsmażyć ją na maśle (osoloną, żeby się nie przypaliła), aż się zarumieni
* zalać bulionem warzywnym (może być z kostki) i gotować razem z liściem laurowym i zielem angielskim. i jeszcze najlepiej odrobiną białego wina.
* całość zmiksować blenderem, powinna być naprawdę gęsta!
* kromkę ciemnego chleba, upieczonego przez mamę poprzedniego dnia, włożyć na chwilę do rozgrzanego piekarnika, razem z kawałekiem francuskiego sera pleśniowego, który kupiło się jakiś czas wcześniej na lotnisku w Paryżu i który już coś za mocno zaczynał pachnieć w naszej lodówce
* nalać zupę do miseczki i położyć grzankę na wierzch.

Do tego:
* obrać i umyć sałatę i rukolę
* zmieszać w szklance na jedną masę: oliwę z oliwek, ocet winny (koniecznie winny, może być balsamiczny), szczyptę soli i cukru, nieco niezbyt ostrej musztardy.
* Polać sałatę i wymieszać.

Ta-da, a raczej: voila!