TO NIE JEST TYPOWY BLOG Z PRZEPISAMI, BO SPECJALNIE NIE UMIEM GOTOWAĆ.
TO
NIE JEST TEŻ BLOG Z REGULARNYMI RECENZJAMI KULINARNYMI.
TO
JEST BLOG O TYM, ŻE JEM.

poniedziałek, 30 maja 2011

12 par oczu patrzy na mnie


To jest wyzwanie dla prawie-wegetarianki. Co innego jednak jeść ryby, które ktoś kiedyś czasem położy mi na talerzu, a co innego je własnoręcznie oporządzić, trzymać obślizgłe we własnych rękach i wyjmować wnętrzności. Na szczęście w tym ostatnim pomogła mi mama - sama na pewno nie dałabym rady.

I tak wystarczająco ciężki był dla mnie zakup. 12 pstrągów! Świeżych w dodatku, niemal żywych. Chlup-chlup-chlup: jeden po drugim lądował w plastikowej reklamówce prosto z lady wyłożonej lodem na dziale rybnym hipermarketu. Mała grubiutka pani sprzedawczyni musiała wejść na stołek by móc je sięgnąć; podnosiła do góry kolejne oczekując aż zaakceptuję wielkość, a one miały wciąż krew na skrzelach. A potem wszystkie 12 wylądowały w reklamówce, ściśnięte jeden obok drugiego, głowy wszystkich skierowane w jedną stronę - moją. 24 rybie oczy.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz