TO NIE JEST TYPOWY BLOG Z PRZEPISAMI, BO SPECJALNIE NIE UMIEM GOTOWAĆ.
TO
NIE JEST TEŻ BLOG Z REGULARNYMI RECENZJAMI KULINARNYMI.
TO
JEST BLOG O TYM, ŻE JEM.

poniedziałek, 27 września 2010

Kanapki z saletrą, czyli Berlin-Warszawa Express


- Ale no Pani, no jak tak można, jaka zawistna musiała być taka kobieta, a jaka podła!
- Ale gdzie sumienie, gdzie sumienie człowieka. Tak swojego własnego męża, on się pewnie nie spodziewał, zaufanie miał.
- No mówię Pani, jakie to rzeczy kładą do tych wędlin w tej Polsce, jak ona saletrą spożywczą, taką samą przecież, mu kanapki z szynką do pracy posypywała!
- A on się nie zorientował wcale? to smaku nie poczuł?
- No się nie zorientował, bo to smak to przecież taki sam ma. Coś tak koledzy z pracy potem mówili - bo się ona potem na rozprawie przyznała i do więzienia na dożywocie poszła - że on nudności po tych kanapkach miał. Tak mu po troszeczku dosypywała.
- No ale to odszkodowanie to dostała.
- No dostała, Pani, sześćset tysięcy złotych, bo on górnikiem był! No i te długi swoje wszystkie to spłaciła, co wcześniej narobiła. A syn też nic nie pomógł, nie powiedział.
- No widzi to Pani, jakie to ludzie po tym świecie chodzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz